Komentarze: 0
Nie chce o tym rozmawiac
nie chce nawet o tym myslec.
Jest mi wstyd, cholernie
wstyd.
Jelita wywracaja mi sie na
lewa strone.
Wszystko zalal deszcz, granatowy,
ciezki, nieopanowany.
Rani mi rece i wygladam jak
po iglach stosie.
Bylo. no bylo.
zostawic w szufladzie
wspomnien i potraktowac
to jako kolejne zludzenie.
Dzis jest inaczej.inaczej.
bo z tej jednej malutkiej
strony, cieplo.
a z 2 czy 200 mechanicznie
obrzydliwie, zakaznie,
i przez glowe przebiega stado
mysli. W chwili.jedynej.jednej.
Chcialo mi sie zabic stworzenie
to.to.
Zalosne, najlepsze okreslenie.
Moje zachowanie czy to kogokolwiek.
Bylo minelo. i znow bedzie. i bedzie.
Gdyby nie te kilka chwil to moze i
nawet powiedzialabym.romantycznie.
Ale co to za romantycznie w bezdechu?
co to za romantycznie z bolem
ogromnym jak wszystko co nieuniknione.
i wszystko jak kot parszywy rosnie
mi w oczach i przygniata.
Gdyby tak wyjac, uciac, wybic.
I gdyby wiecej pewnosci siebie.
A tu nic.
prawictwo cholerne, jebane.
Suka.kurwa. i wszystkie piekne slowa,
co rania gardlo sztyletami
zatrutymi.
Popelnilam samobojstwo.
a teraz musze odpowiadac za swoje
czyny przed sadem wielkim i ogromnym
wiekszym niz sala weselna, wiekszym niz
Twoj dom, statek, niz Twoja lodz ratunkowa.
Schowalam sie w szafie.naniby.
Bo przed niczym nie uciekne tak serio.
serio.
Mialo byc piekne, jest zatrute.
Z buzi mi leci ropa.
wyssalam Ci krew z PLUC!
ODDYCHJ KURWA ODDYCHAJ!